Ostatnio włączył mi się tasiemiec. Ja już nie jem. Ja pochłaniam. Wszystko co jadalne i co tylko znajdzie się w zasięgu rąk (a w sumie to nie tylko, bo potrafię nieźle przeszperać wszystkie szafki, byle tylko coś na przegryzkę znaleźć). W ilościach hurtowych.
Małż dzisiaj zakupił czekoladę*. Całe multum czekolady. I mnóstwo innych zakąsek-przekąsek też. Pokazał mi z 6** tabliczek i zapowiedział: to nie jest tylko dla Ciebie. I nie do zjedzenia w tydzień.
Z oczami kota ze Shreka zapytałam "Nieee? Na pewno?"
Po tym jak pochłonęłam całe opakowanie wafli ryżowych z czekoladą na raz zapytał "Ale Ty chyba nie jesteś w ciąży?"
Nieeeee... Chyba... Mam nadzieję... Od kawy mnie jeszcze nie odrzuciło ;)
*Tak, tak, notkę przeczytał. Ale to nie dlatego. Ostatnio mu wyjadam wszystkie zapasy jakie sobie zakupi ;)
** Policzyłam, było ich 10!
ja tez pochlaniam.
OdpowiedzUsuńza chwile dobije do wagi z jaka szlam na porodowke jak nie przestane...
Ja też miałam ogromne zapasy słodkości, no właśnie... miałam :D odbijam sobie braki w jedzeniu warzyw i owoców na jakie mam chcicę :(
OdpowiedzUsuńNo ja wczoraj jak już kompletnie nie miałam co przegryźć to marchewkę z lodówki wyszperałam ;)
UsuńJa też mam fazę na słodkie .. strasznie :/
OdpowiedzUsuń