Dziwny to wczoraj dzień był. Dzień psucia się i padania wszystkiego jak leci. Najpierw chciałam zamówić dzieciowi książki z empiku, bo mamy bon do wykorzystania, i już wszystkie pozycje trafiły do koszyka (a było ich nie mało) a tu przy finalizacji zamówienia okazało się, że kod promocyjny nie działa. I nie wiadomo dlaczego.
Później chciałam wejść na stronę sklepu z narzutami, bo upatrzyłam sobie u nich jedną. Strona nie działa. Pięknie...
Następnie złamała mi się plastikowa część w podstawce pod komputer (ale co się dziwić jak to tanie chińskie plastiki).
Chwilę potem małżowi padł system w telefonie. Siedział do pierwszej w nocy i naprawiał.
Myślicie, że z końcem dnia pech się skończył? Nic bardziej mylnego, dziś rano czekał na mnie "przemiły" mail z innego sklepu internetowego - Twoje zamówienie zostało anulowane, brak towaru u dostawców. A to miał być prezent mikołajkowy dla dziecia. Trzy tomy z serii "Poczytaj mi mamo", moich ukochanych książek z dzieciństwa, po promocyjnej cenie. Szlag by to!
PS. Dzisiaj jeszcze ma dotrzeć kurier z odkurzaczem. Mam nadzieję, że tu już wszystko będzie w porządku, bo kolejnych złośliwości rzeczy martwych i nie tylko nie zdzierżę!
Dzień psucia rzeczywiście... U nas za to był dzień śpiocha
OdpowiedzUsuńpowiedzialabym : skad ja to znam?!
OdpowiedzUsuńpamietaj ze nieszczescia nie chodza parami, one zapiedzielaja stadami!