piątek, 11 stycznia 2013

Cisza na blogu - huragan w życiu

Na blogu zamilkłam a to oznacza tylko jedno: w życiu realnym dzieje się, oj dzieje!
Ostatni miesiąc minął na wariackich papierach - wyjazdy świąteczne do babć, prababci, cioć i zrobione tak lekką ręką z 600km. Cała drżałam jak dzieć zniesie te ciągłe zmiany miejsc i tłumy obcych osób, a tu niespodzianka! Była pogodna i towarzyska jak nigdy. Na całe moje szczęście.

A po powrocie czekał mnie kolejny... powrót - tym razem nieco inny, bo do pracy. Co prawda tylko na pół etatu. Z tym, że ja pracuje z domu. I wyobraźcie sobie pracę z dzieciem mającym motorek w dupce, co nie usiedzi chwili w miejscu, chyba, że śpi. Hardcore jednym słowem, ale daję radę!

No a dzieć coraz bardziej mobilny, zwiedza już nie tylko dywan i jego okolice, ale i całe mieszkanie! Głowa tylko chodzi na wszystkie strony w namierzaniu nowych miejscówek i rzeczy do obadania. A ona przecież nawet jeszcze nie raczkuje, tylko mamy etap pośredni między czworakowaniem a pełzaniem. Ale już ten mój mały pieronek porusza się z prędkością światła, w związku z czym raczkowania i chodzenia boję się jak ognia.
Mamy też już za sobą pierwszy siniak - na czole! Wdała się z tym w mamusię, ja wiecznie jak byłam mała ze śliwami na czole chodziłam.

Dalej też idzie nam ta nieszczęsna dwójka, co to zaczęła się wyrzynać w grudniu i wyjść nie może. Męczy się dzieć niemiłosiernie, a my razem z nią. Niech ten cholerny ząb już wyjdzie...

Czyli jak to zwykle bywa u bliźniaków - jest wesoło, nawet bardzo!

2 komentarze:

  1. Moja siostra nie raczkowała tylko pełzała, za to z zasłyszanych opowieści - mój brat poruszał się tak jak Twoja mała, więc może i ona na tym zakończy etap raczkowania? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm chyba się na to nie zanosi, żeby nie raczkowała normalnie, bo dzisiaj intensywnie ćwiczy podnoszenie naprzemienne prawej ręki i lewej nogi i kołysanie się przód/tył ;)

      Usuń