wtorek, 9 lipca 2013

Jak pies z... dzieciem

Po kilku tygodniach względnego spokoju, kiedy to dzieć zdawał się psa prawie nie zauważać, dla Syberjaka znów nastały ciężkie czasy. Odkąd dzieć zaczął chodzić, poznaje wszystko na nowo, z innej, tym razem stojącej perspektywy. Tym samym i Syberjak znów okazał się ciekawym przedmiotem badań - a co się stanie jak włożę palca w oko? A jak pociągnę za ucho? A co tam w paszczy ciekawego słychać? A jakie fajne futro do ciągnięcia! A i oprzeć się można jak się człek za bardzo rozpędzi i ciężko wyhamować. Biedny już nie wie gdzie się chować, gdzie nie pójdzie - dzieć za nim. I już widziałam, że Syberjak ma tego męczenia serdecznie dość!
I tu zdecydowanie wkroczyłam do akcji. Żeby ten mały człowieczek nie kojarzył się psu jedynie z byciem zamęczanym, od wczoraj dzieć co jakiś czas karmi Syberjaka smakołykami. W ten sposób bardzo szybko stała się najlepszym przyjacielem - rano nawet do niej podszedł, położył się obok, pokazał brzuch i domagał się mizianka. Jak to niewiele psu do szczęścia potrzeba :)
Kryzys chwilowo zażegnany! I tak, wiem, że to obróci się przeciwko mnie i niechybnie skończy dzieleniem się z psem jedzonkiem jak mama nie patrzy. Ale pewnie tak czy inaczej by nas to czekało, nie ma co się oszukiwać...
Tym samym równowaga znów została przywrócona, przynajmniej póki co ;)

PS. Oczywiście to nie jest tak, że pozwalam dzieciowi psa męczyć do woli, o nie! Reaguję, nie pozwalam, uczę, że pieskowi tak nie wolno robić, że zamiast ciągnąć za futro lepiej pogłaskać. I na jakiś czas to zadziałało, ale obecnie dzieć ma jakiś etap buntu i zaczyna z powrotem robić wszystko, co zakazane i czego już się nauczyła, że nie wolno. Cóż, trzeba uzbroić się w cierpliwość i przeczekać, konsekwentnie przypominając, co jest zabronione. Nikt nie mówił, że będzie łatwo.

4 komentarze:

  1. Heh, u nas jest dokładnie to samo. Mała w psie znajduje mega fajną zabawkę, natomiast psu już troszkę mniej się te zabawy podobają ;)
    A dzielenie się jedzeniem wcale nie odbywa się wtedy gdy mama nie patrzy, ojj nie. Perfidnie na moich oczach dziewczyna wyciąga rękę z tym co akurat je i woła "uuniek oć" :D Co więcej - jak rano szykuję śniadanie to mnie pilnuje cobym o psie nie zapomniała, podając mi psią miskę i mówiąc - "uuniek mniam" :D Dba o swojego pieska, dba ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój też uwielbia psa, ale pies się boi tych pieszczot :P A grzecznie robi cacy (tylko dość mocno)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj mój pies też jest biedny....najgorzej jak mu sierść wyrywa :/

    OdpowiedzUsuń