niedziela, 9 grudnia 2012

Rodzinne pluskanie

Dzisiaj zaliczyliśmy z dzieciem pierwszą wizytę na basenie. No dobra, trochę to naciągane z tym basenem, bo tak naprawdę to było duże jacuzzi, ale nieważne, dla dziecia to było jak dla nas basen. Oj i była obawa, że młoda zaprotestuje i nie dość, że więcej już w takiej wodzie się nie zanurzy, to i do kąpieli się zniechęci. Bo ryk był po zamoczeniu się nieziemski.
Ale tatuś (tak, bo to małż z nią wchodził do basenu) poprzytulał i nie minęła chwila, a młoda zaczęła się pluskać jakby nic innego wcześniej nie robiła, a jak pani instruktor puściła "falę", to nawet i wielki uśmiech na twarzy zagościł. I było pływanie na brzuszku, na plecach, chlapanie wodą, a nawet zjeżdżanie ze zjeżdżalni i nurkowanie.
I jak dodamy jeszcze do tego wspólne śpiewanie piosenek, kontakt z innymi dziećmi i przede wszystkim - z rodzicem, to wychodzi na to, że takie zajęcia są rewelacyjne dla obu stron - i dorosłych i dzieci. I pozwalają na nawiązanie jeszcze bliższego kontaktu z maluszkiem - zwłaszcza przydatne tatusiom. Jeżeli macie tylko możliwość uczestniczenia w takich zajęciach dla najmłodszych nie wahajcie się ani chwili, naprawdę warto.
Dzieciowi tak się spodobało, że na koniec też urządziła ryk - tym razem w ramach protestu, że ją z wody zabrano. Nie ma co, charakterna to ona jest. Po mamusi, a jakże!

PS. Dzieć i tatuś po zajęciach padli. Syberjak też padł, ale po czym to nie wiem. I tylko matka jak zawsze została na placu boju

2 komentarze:

  1. Ale Wam zazdroszczę! Na mojej wsi takich atrakcji nie ma buuu! :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Super że wypadzik na basen udany. Oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń