środa, 28 listopada 2012

Antytalencie kulinarne

Wzięło mnie na pieczenie. Nic ambitnego, a coś wręcz (ponoć) banalnie prostego. Nie do sknocenia powiadają.
Ale u mnie zasada jest jedna - jak ktoś mówi, że coś jest niemożliwe, to mi się to na pewno uda! Tylko szkoda, że zawsze w kontekście negatywnym  a nie pozytywnym. U mnie prawa Murphy'ego zawsze się sprawdzają.
Zachciało mi się zrobić muffinki. Łatwizna, co nie? Tiaaaa, jasne. Za pierwszym razem ciasto wyszło mi za rzadkie i za dużo go napchałam do papilotek, w efekcie czego wylało się, rozlało i powstała jedna wielka muffinka. Do tego dałam za dużo cukru, a na dodatek postanowiłam je wzbogacić białą czekoladą. Głupia ja...
Widząc i smakując me "dzieło" stwierdziłam, że pójdę po rozum do głowy i zrobię jeszcze jedno ciasto, tym razem dodając więcej mąki. No i przedobrzyłam. Muffinki wyszły tak twarde, że rzucając nimi w kogoś można by krzywdę zrobić. Serio!
No nic, pieczenie zakończyłam grubo po 23, składników i ochoty na robienie kolejnych porcji było bardziej niż brak, więc zbastowałam. To co było zabrałam na babskie spotkanko, nie bez obaw, czy nie lepiej by było wyrzucić to do kosza. Dziewczyny próbowały i twierdziły, że zjadliwe, ale pewnie nie chciały mi robić przykrości.
Ehhh szkoda, że talentu do pieczenia ciast nie odziedziczyłam po mojej mamie, ona jest w tym prawdziwą mistrzynią!

4 komentarze:

  1. pamietaj ze nauka czyni mistrza! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana glowa do gory!!! Moimi pierwszymi muffinami tez mozna bylo szyby wybijac :), a robione dzis szt. 16 zostaly wszystkie zjedzone , wiec piecz, piecz piecz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tam bym je chętnie pożarła :D Wypróbuj ciasto Hani jeśli jeszcze nie robiłaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to zapraszam :) Ciasto Hani robiłam, pierwsze wyszło oczywiście o wiele za słodkie :P teraz już wiem, że jak gdzieś w przepisie piszą "szklanka cukru" trzeba dawać maks 3/4

      Usuń