piątek, 28 czerwca 2013

Tup tup tuptanko

Nareszcie doczekałam się tego dnia. A myślałam, że on już nigdy nie nastąpi! Dzieć zaczął dzisiaj samodzielnie tuptać. Duma mnie rozpiera, a jak!
Przy okazji potwierdziła się moja teoria, którą uknułam jakiś czas temu względem sposobu rozwoju dziecia. Okazuje się, że ona nie lubi rozmieniać się na drobne. Po prostu "cichaczem" rozpracowuje sobie umiejętności i dopiero, kiedy wszystko ma już przygotowane to zaczyna, od razu z grubej rury. Tak było z raczkowaniem, tak było z gaworzeniem (o tutaj to co ja się namartwiłam, bo gaworzyć bardzo długo nie chciała!), tak samo jest teraz z chodzeniem.
Jeszcze kilka dni temu nie miała nawet najmniejszej ochoty sama stać. Jeszcze dzisiaj rano nie chciało jej się zrobić ani jednego kroku (ostatnie dni robiła po maks 3-4 jak miała nastrój, ale musiałam być blisko, bardzo blisko, inaczej stawała jak wryta i ani drgnęła, a i tak robiła to bardzo niechętnie).
A dziś po południu zaczęło się od kilku kroczków, bardzo nieporadnych. Jednak zauważyłam, że bardzo szybko te kroczki zaczęły być dość pewne. Zaczęłam więc zwiększać dystans. Po 20 minutach dzieć przechodził już cały pokój. Niedługo później salon i przedpokój. A po 2 godzinach chodziła po całym mieszkaniu bez problemu zmieniając kierunki. A jak był klap na tyłek, to zaraz wołanie o pomoc, żeby ją podnieść i chodziła dalej. Momentami nawet niemal biegała.
Znajoma wróży mi, że jak dzieć mi zacznie mówić, to od razu całymi zdaniami. Dziś stwierdzam, że jest wielce prawdopodobne.

1 komentarz: