Dzieć zarządził dzisiaj pobudkę o 7 rano (to i tak nie tragedia jak na nią). Przewinęłam ją i wzięłam do łóżka, żeby nakarmić i chociaż jeszcze troszkę poleżeć, chociażby z dzieciem okładającym mnie po twarzy* To co stało się później przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Córa zjadła, przysunęła się bliżej mojej twarzy, wtuliła we mnie, objęła moją szyję rączką i... poszła spać. Co prawda z wrażenia ja sama już nie mogłam usnąć, ale co tam, cudownie było czuć tę małą istotkę tak ufnie we mnie wtuloną. I mam nadzieję, że teraz takich poranków będzie coraz więcej.
*bo tak to się w ostatnim czasie zawsze kończyło
Bardzo rozczulające... :)
OdpowiedzUsuńpięknie :)
OdpowiedzUsuń